Pierre Giorgio Frassati -CZŁOWIEK OŚMIU BŁOGOSŁAWIEŃSTW

CZŁOWIEK OŚMIU BŁOGOSŁAWIEŃSTW

[…] Ojciec [Alfred Frassati] był prawnikiem, założycielem i redaktorem naczelnym liberalnego dziennika “La Stampa”, gorliwie uczestniczącym w życiu politycznym. Matka [Adelajda z domu Ametis] była malarką. W roku 1902 przyszła na świat siostra Piotra Jerzego – Luciana, późniejszy jego biograf, a przede wszystkim jego najbliższa przyjaciółka i powierniczka.
Mimo wszystkich rodzicielskich zaslug Pier Giordzia i jego ojca dziełiła przepaść. Była ona spowodowana tym, że – jak powiedział jeden z przyjaciół rodziny- Alfredo Frassati widział zawsze to co było, a Piotr Jerzy odwrotnie – to, czego nie było . Znaczyło to, iż chłopiec wierzył w rzeczywistość dla ojca nieuchwytną i przez niego nieakceptowaną. Nie mieli wspólnego języka, gdyż żyli jakby na dwóch różnych biegunach. Alfredo Frassati wymagał od swoich dzieci wprawdzie niewiele, ale za to wielu różnych rzeczy: kochajcie się! Nie grajcie w karty! Uczcie się!
Piotr Jerzy zbyt był posłuszny IV przykazaniu Dekalogu, żeby pozwalać sobie na osądzanie swego ojca. Podziwiał jego wytrwałość w pracy, stałość przekonań politycznych, piękną karierę i godność, jaką umiał zachować w trudnych sytuacjach. Również ojciec bardzo liczył się ze swoim synem co potwierdziło jego zwierzenie: Nigdy nie przyjmowałem od nikogo rozkazów, nawet od Giolittiego. Jednak tylko jeden człowiek ma nade mną władzę, jest nim mój syn. Piotr Jerzy był jedynym męskim potomkiem i bez niego ród Frassatich nie mógł osiągnąć pełni sukcesu. Ale zaczynały już krążyć głosy na temat jego pobożności i ojciec, choć nie przywiązywał do nich zbytniej wagi, często okazywał, że go to drażni.
Nigdy jednak nie rozmawiał z nim o tak ważnej decyzji, o jego dążeniach, jakby Piotr Jerzy był przedmiotem, którym on może rozporządzać, jakby jego dyplom i projekty na przyszłość – praca w kopalni, którą zamierzał podjąć – była tylko żartem. To ojciec wybrał przyszłość dla swego syna, związaną oczywiście z “La Stampą”.
Miłość Pier Giorgia do matki odznaczała się ogromną czułością, ale zabarwiona była litością zwłaszcza w późniejszych latach jego życia. Starał się być posłuszny jej życzeniom, sam jednak nie mógł liczyć na zrozumienie z jej strony. Adelajda Frassati dla Piotra Jerzego, którego serdecznie kochała, zamiast wychowania miała coś w rodzaju polityki. Roztargniony, pozbawiony wewnętrznego ładu, nie dość piękny otrzymywał od matki tylko strofowania, uwagi i przycinki.
Matka, zresztą jak większość jego rodziny bardzo powierzchownie znała swojego syna i nie dostrzegała, że żyje on Ewangelią. Dziwić zaś może to, iż nigdy nie starała się poznać go naprawdę, nie przyszło jej na myśl poznać prawdziwych powodów jego np. częstych spóźnień. Milczenie syna utwierdziło ją jeszcze w opinii o Piotrze Jerzym jako o synu, którego dusza pełna była problemów.
Dojrzewanie i instynktowne porywy skłaniały młodego Piotra Jerzego do kapłaństwa. Czuł jednak zdecydowaną wrogość matki do takiej decyzji. I nie mylił się. Adelajda Frassati całkowicie eliminowała możliwość kapłańskiego powołania syna. Podczas rozmowy z pewną zakonnicą wypowiedziała jakże prorocze słowa: Lepiej byłoby żeby skończył wyższe studia, a potem umarł. Miała co do syna inne aspiracje, przyszłość bardziej konwencjonalną i głośniejszą w: “La Stampie”. Nie umniejszało to jednak przywiązania i troskliwości syna wobec niej. Matka i syn mieli jednak wiele wspólnych cech. Pier Giorgio lubił po obiedzie wypić łyczek marsali z jej kieliszka, silny zapach tytoniu dobywający się z fajki i cygar, które paliła. Jego przywiązanie do matki nigdy nie zmalało, zawsze był gotów do każdej ofiary by jej pomóc.
Jednak osobą najbliższą dla Piotra była jego młodsza siostra – Luciana. Od najmłodszych lat była jego towarzyszką zabaw, przyjaciółką i powierniczką. Nigdy miedzy nimi nie dochodziło do rywalizacji: wyraźna obojętność mamy wobec Luciany zrównoważona była szczególną czułością ze strony ojca. Posłużyło to do utworzenia wspólnego frontu, aby każde z dzieci wykorzystywało swoją uprzywilejowaną pozycję we wzajemnej obronie. Jeszcze jako dziecko Piotr Jerzy nie jadł deseru, ilekroć Luciana była go pozbawiona za karę, a upokorzenia jakie on znosił w domu raniły ją do głębi. Ona lubiła sukcesy, jemu podobało się ubóstwo. Mimo, że wiele ich różniło i Luciana do końca nie rozumiała swego brata zawsze akceptowała to co robił. Więź jaka ich łączyła była bardzo silna, dlatego Pier Giorgio mocno przeżył jej ślub z polskim dyplomatą Janem Gawrońskim i odejście z domu. […]
http://www.frassati.pl/pier_giorgio/rodzina.html

Bł. Pier Giorgio (czyli po polsku: Piotr Jerzy) Frassati urodził się w Turynie w Wielką Sobotę, 6 kwietnia 1901 roku.
Istnieje pewien stereotyp, że święty powinien być ideałem w każdej dziedzinie. W przypadku Pier Giorgia tak jednak nie było. Frassati to młody Włoch, który nie był bynajmniej uosobieniem doskonałości Miał on również swoje słabe strony. Palił fajkę i cygara. Na jednym ze zdjęć widzimy go jak ciągnie z kolegami beczkę wina! Nauka przychodziła mu z trudem. Nie był najlepszym uczniem. Dwa razy nie zdał do następnej klasy, co jednak wyszło mu na dobre, bowiem matka chcąc zaoszczędzić chłopcu przykrości postanowiła przenieść go do Instytutu Społecznego prowadzonego przez ojców Jezuitów. Za namową wychowawcy rozpoczął wówczas praktykę codziennej Eucharystii.
Od młodzieńczych lat Giorgio należał do różnych stowarzyszeń. Był członkiem Apostolstwa Modlitwy, mając siedemnaście lat zapisał się do Konferencji św. Wincentego a Paulo. Praca w niej polegała na systematycznej pomocy najuboższym. Trzeba podkreślić, że ten młody człowiek od dziecka wykazywał wrażliwość na ludzką nędzę. Oddawał biedakom swoje oszczędności, zatrzymywał ich, by dać im coś do jedzenia. Mały chłopiec potrafił kobiecie z bosym dzieckiem na ręku dać swoje buciki i pończochy. Teraz więc, jako młodzieniec, co tydzień obładowany paczkami z żywnością i lekarstwami wędrował do najbiedniejszych dzielnic Turynu, by ich mieszkańcom nieść pomoc. Jednak dawał nie tylko najpotrzebniejsze produkty, lecz także swój uśmiech, radę, zainteresowanie. W “La Stampie” ukazywały się ogłoszenia z prośbą o zatrudnienie, które podsyłał pracownikom gazety do druku Pier Giorgio w imieniu swoich ubogich przyjaciół. Wiele osób dziwiło się, że ten przystojny chłopiec z bogatej rodziny zajmuje się taką działalnością, on zaś odpowiadał im: Jezus przychodzi do mnie w Komunii św. każdego dnia, a ja odwdzięczam Mu się za to w dostępny mi, skromny sposób odwiedzając Jego biedaków.
Frassati i Ubodzy
„Jezus nawiedza mnie w Komunii św. Każdego dnia, a ja Mu się odwdzięczam za to w dostępny mi, skromny sposób odwiedzając Jego biedaków”
„Przyjaciele… każdy z was wie, że fundamentem naszej religii jest miłość, bez której rozsypałaby się ona w proch, gdyż bez tego nie będziemy naprawdę katolikami, dopóki nie spełnimy, a raczej nie ukształtujemy całego naszego życia zgodnie z dwoma przykazaniami zawierającymi w sobie istotę wiary katolickiej: kochać Boga ze wszystkich naszych sił i kochać bliźniego jak siebie samego. …Przemoc i gwałt sieją nienawiść i potem zbiera się tego owoce. Miłosierdzie zasiewa w ludziach pokój, ale nie jest to pokój tego świata, lecz Pokój Prawdziwy, którym tylko wiara w Jezusa Chrystusa może nas obdarzyć. Wiem, że droga ta jest trudna i pełna cierni, podczasgdy ta druga na pierwszy rzut oka wydaje się piękniejsza, łatwiejsza i dająca więcej zadowolenia. Ale gdybyśmy mogli zgłębić wnętrza tych, którzy na swoje nieszczęście chodzą wypaczonymi drogami, zobaczylibyśmy, że nigdy nie mają w sobie tej pogody, jaką posiada ten, który wyrzekł się jakiejś materialnej przyjemności, aby pójść za Prawem Bożym.”
(Notatki Pier Giorgia do mowy o miłosierdziu do kolegów z FUCI)

Opieka nad ubogimi była jakby głównym polem działalności Błogosławionego, ale nie jedynym. O sprawiedliwość społeczną walczył on również na płaszczyźnie politycznej. Jako student Politechniki Królewskiej w Turynie wstąpił do Włoskiej Partii Ludowej. Należał również do Uniwersyteckiej Federacji Katolików Włoskich ( FUCI ) oraz Włoskiej Młodzieży Katolickiej ( GCI ). Brał udział w wielu manifestacjach religijnych, co wówczas było narażeniem się na zniewagi ze strony komunistów, później zaś faszystów.
Przez cały ten czas Pier Giorgio pogłębiał swoją wiarę poprzez czytanie pism Ojców Kościoła. Szczególnie ukochał Listy św. Pawła. Jego Hymn o miłości nosił zawsze przy sobie. Bardzo chciał zostać misjonarzem, lecz przeszkodził temu zamiarowi gwałtowny opór ze strony matki. Dlatego też studiował na wydziale Inżynierii Górniczej. Twierdził, że chce nieść Chrystusa górnikom ciężko pracującym pod ziemią. Marzenie Pier Giorgia o kapłaństwie zostało jednak w pewnym sensie spełnione. W 1922 roku wstąpił on do III Zakonu św. Dominika przyjmując imię Girolamo ( Hieronim ) na cześć Savonaroli – średniowiecznego mnicha walczącego z zepsuciem w społeczeństwie.
Góry, góry… kocham was. Tak, syn senatora Frassatiiego rzeczywiście bardzo ukochał góry. Jako zdrowy, wysportowany (czynnie uprawiał alpinizm, świetnie pływał, jeździł na rowerze, nartach i konno), przystojny student politechniki, był szczerze lubiany przez kolegów i koleżanki, których porywał na górskie wspinaczki w pobliskich Alpach, ale również do udziału w nabożeństwach kościelnych, procesjach i adoracjach (Jak przekazał jeden ze starych przyjaciół Ojca Świętego, podobno nasz Papież jeszcze w „czasach krakowskich” organizując wspólne wyjazdy z młodzieżą w góry, wzorował się właśnie na bł. Piotrze Jerzym!).
W każdą wolną niedzielę pokonywał w niewielkim gronie przyjaciół szlaki, które nieraz prowadziły na wysokość ponad 3000 m n.p.m. Tam – jak pisał do matki – oddychał świeżym powietrzem i podziwiał wielkość Stwórcy. Tam też radował się cennym darem przyjaźni. W latach studenckich założył wraz z grupą wypróbowanych przyjaciół klub pod nazwą “Stowarzyszenie Ciemnych Typów”. Jego członkowie – drabowie i drabinki przyjęli za cel apostolat wiary i modlitwy.
I ufamy że ta Wiara, którą otrzymaliśmy na Chrzcie Świętym, która uczyniła z nas wspólników w pięknych wyprawach w Alpy, będzie towarzyszyć nam do ostatniego dnia naszej ziemskiej wędrówki i będzie służyć, za pośrednictwem modlitwy, do duchowego cementowania wszystkich Ciemnych Typów, rozsianych po całej ziemi – pisał Pier Giorgio do Laury Hidalgo – jednej z drabinek.
Tak, modlitwa była nieodłączną częścią dnia Pier Giorgia. Rano wymykał się na Mszę świętą, codziennie odmawiał różaniec. Uczestniczył też często w nocnych adoracjach Najświętszego Sakramentu. Traktował je w dość ciekawy, charakterystyczny dla siebie sposób. Twierdził, że jeżeli nad dawnymi królami czuwały zawsze nocne straże, to Chrystus jako Król królów tym bardziej powinien mieć swoich strażników.
To wiara, o której mówił, że jest granitową podstawą pomagała przezwyciężać mu trudności. A miał ich wiele. Jego rodzice, którzy nigdy nie byli szczęśliwym małżeństwem, dążyli do legalnej separacji. Kto wie, ile Pier Giorgio modlił się za swojego niewierzącego ojca? Do swojego przyjaciela, Izydora Boniniego pisał: Z każdym mijającym dniem coraz bardziej się przekonuję, jak okropny jest świat, ile w nim jest nędzy i jak ciężko cierpią dobrzy ludzie, podczas gdy my, których Bóg obdarzył wieloma łaskami, niestety, źle na nie odpowiedzieliśmy. Straszna to prawda, pęka mi od niej głowa, gdy siedzę nad książkami.
Tuż przed ostatnim egzaminem, który dzielił Giorgia od dyplomu inżyniera, wystąpiły u niego pierwsze objawy dziecięcej choroby Heinego Medina. Zaraził się nią najprawdopodobniej od jednego ze swoich ubogich podopiecznych. Ostatnie dni upłynęły mu w zupełnej samotności, gdyż cała rodzina zajęta była wtedy umierającą babcią.
Nie pomogły konsultacje innych lekarzy, surowica z instytutu Pasteura w Paryżu, która była ostatnią nadzieją na uratowanie młodego życia, przybyła za późno. Pier Giorgio Frassati odszedł w sobotę 4 lipca 1925 roku. Jego pogrzeb był wielką manifestacją. W pochodzie żałobnym szli obok siebie przedstawiciele władz włoskich oraz całe rzesze biedaków, którzy stracili swojego opiekuna. Dopiero tego dnia pp. Fras- sati dowiedzieli się, kim naprawdę był ich syn.
Przykład życia bł. Pier Giorgia Frassatiego pokazuje, że może być świętość roześmiana, żyjąca pełnią sił, które ofiarowuje potrzebującym. Ten młody człowiek był dokładnie taki sam, jak jego rówieśnicy. Niczym się od nich nie różnił. Jednakże jego życie przepełnione było obecnością Boga. Frassati zdawał sobie sprawę ze swoich wad i niedociągnięć, których nikt przecież nie jest pozbawiony. Wydał im jednak walkę, którą wygrał – w końcu był sportowcem. Nieustannie wspinał się w górę, dążył do osiągnięcia szczytu i ten szczyt został mu dany. Pokazał, jak przeżyć młodość z całym jej bogactwem i pięknem.
Bł. Piotr Jerzy Frassati umiera w sobotę 4 lipca 1925 r., w wieku 24 lat na chorobę Heinemedina, którą zaraził się od biednych, którym pomagał. Wyruszył w drogę: „[…] do naszej prawdziwej ojczyzny, by śpiewać na chwałę Boga”.(P. G. F.)
Ogłoszony błogosławionym przez Jana Pawła II 20 maja 1990 roku. Patron młodzieży i studentów oraz ludzi gór. Od 9 października 2002 r. patron studentów uczelni wrocławskich.

JAN PAWEL II
Kościół zaprasza Was do tego, abyście wszyscy byli świętymi w waszym codziennym życiu, tak jak był nim bł. Piotr Jerzy [Pier Giorgio Frassati]”.
Jan Paweł II
„Popatrzcie jak wyglądał człowiek OŚMIU BŁOGOSŁAWIEŃSTW, który nosił w sobie na co dzień radość Ewangelii, Dobrej Nowiny, radość zbawienia ofiarowanego nam przez Chrystusa”.
Kard. Karol Wojtyła, Kraków 1977 r.
„Był świadom swojej odpowiedzialności społecznej. Odpowiedzialności za życie Narodu, do którego należał, odpowiedzialności za jego autentyczną tradycję duchową, chrześcijańską. Tę odpowiedzialność podejmował nie szczędząc siebie”
Kard. Karol Wojtyła
„Pragnąłem złożyć hołd temu młodemu człowiekowi, który potrafił w naszym stuleciu niezwykle skutecznie świadczyć o Chrystusie. Także i ja w młodości doznałem dobroczynnego wpływu jego przykładu i jako student byłem pod wrażeniem mocy jego chrześcijańskiego świadectwa”.
Jan Paweł II, Pollone 1989 r.
„Pier Giorgio daje nam przykład, że „szczęśliwe jest życie w duchu Chrystusa, w duchu Błogosławieństw, i że tylko ten, kto staje się „człowiekiem Błogosławieństw”, umie darzyć braci miłością i pokojem. Zaświadcza, że świętość jest dostępna dla wszystkich. […] Odszedł z tego świata młodo, ale pozostawił ślad na całym stuleciu, i nie tylko naszym. […] Wiara i wydarzenia codziennego życia zespalają się w nim w jedną całość, tak że przylgnięcie do Ewangelii wyraża się w praktyce przez pełne miłości poświęcenie się ubogim i potrzebującym […]. Zamiłowanie do sportu i gór […] nie stanowią dla niego przeszkody w kontakcie z Absolutem. Całkowicie pogrążony w Bożej tajemnicy, całkowicie oddany służbie bliźniemu: tak można pokrótce określić jego pobyt na ziemi”.
Jan Paweł II – Rzym, 20 maja 1990 r. (dzień beatyfikacji

Pier Giorgio nie tylko mówił o miłosierdziu…
„Ulubionym celem jego wypraw były przytułki Cotolengo. Przechodził między rzędami łóżek, pocieszając tych nieszczęśliwych ludzi, chętnie z nimi rozmawiał, nazywał ich braćmi i nie zapominał nigdy, nie odczuwając przy tym odrazy i nie bojąc się zarażenia, ucałować każdego z nich jak najlepszego przyjaciela.” (M.Ghemlera)
„Naprawdę czymś nadzwyczajnym był widok tego młodzieńca, pochylającego się nad tą nędzą z matczyną czułością. Pamiętam, jak podawał coś do zjedzenia i ocierał ślinę, jakiemuś niewidomemu i głuchoniememu dziecku” (G.Perfetto)
„Podczas odwiedzin w szpitalu spotkaliśmy chorą rodzinę złożoną z ojca, matki i 20-letniego syna o twarzy zeszpeconej przez trąd. Pier Giorgia wzruszył widok tego nieszczęśliwego młodzieńca. „Teraz widzi Pani – powiedział – jak niezmiernie cenną rzeczą jest zdrowie, którym my się cieszymy.” I chwilę potem: „Jednak zniekształcenia twarzy tego młodzieńca znikną, kiedy wejdzie do nieba. Myślę, że nasze zdrowie powinniśmy oddać w służbę tym, którzy go nie mają, gdyż w przeciwnym razie zdradzilibyśmy ten wielki dar Boży i Jego dobrodziejstwo, którego obecnie doświadczamy.” (J. Vigna)
„Niestrudzenie odwiedzał chorych podczas słynnej epidemii hiszpańskiej w 1918 r. nie wahając się spełniać najbardziej przykrych posług” (G.Giorgerino)
„Po śmierci Pier Giorgia przyszła do mnie pani C. i łkając powiedziała, że zabrakło jej najsilniejszej podpory. Opowiadała, ile ten chłopak uczynił dla niej: jak dzięki niemu mogła pozostać dłużej w szpitalu po urodzeniu dziecka, jak zajął się jej przewiezieniem do domu, jak był chrzestnym ojcem jej dziecka i przyniósł ubranko do chrztu. Gdy jej mąż, który bardzo pił, miał wyjść z więzienia, Pier Giorgio poszedł i czekał na niego, a potem zaprowadził go do takiej fabryki, w której nic nie pytali się o opinię. O to, czym był Pier Giorgio dla biednych.” (J.Nebbia)
„Byłem wikariuszem w parafii Matki Bożej Pokoju i wtedy poznałem Pier Giorgia Frassati. Co miesiąc przyprowadzał do spowiedzi ubogich, którymi się opiekował, a w dzień później do Komunii świętej i wraz z nimi przystępował do tych sakramentów. Odmawiał na głos, by wszyscy słyszeli, modlitwy przygotowujące i modlitwy dziękczynne. Wzruszający był widok tego młodzieńca, za którym szło zawsze tyle rodzin, trzydzieści, czterdzieści osób.” (ks. Barberis)
„…młody, wysportowany, przystojny, ze wspaniałą przyszłością, lubiany i podziwiany, z rodziny zamożnej i szanowanej… potrafił pójść za głosem Chrystusa, który wezwał go do służby miłości i miłosierdzia.”(Prof. L.Gedda)
„…Miłosierdzie, karmione codziennym kontaktem z Chrystusem i radosną medytacją pism św. Katarzyny Sieneńskiej oraz św. Pawła, którego hymn o miłości nosił stale przy sobie, było dominującą cechą całego życia Pier Giorgia. Widzimy je u Pier Giorgia, małego chłopca, który szybko ściąga skarpetki i buty, aby oddać je proszącej o pomoc kobiecie, jak również u Pier Giorgia umierającego, gdy w agonii, już sparaliżowaną ręką, z trudem wypisuje na kartce nazwiska ludzi, którym już sam pomóc nie może, a których poleca opiece przyjaciół. Miłosierdzie dla Pier Giorgia nie polegało na dawaniu potrzebującym czegoś, lecz na dawaniu im samego siebie. Biedni i cierpiący byli jego ulubieńcami. Uważał się za ich sługę, a służenie im za przywilej.” (Prof. G.Lazzati)
[ Źródło: Tyc A., Betlejewska E., Pier Giorgio Frassati. Człowiek ośmiu błogosławieństw, Associazione Pier Giorgio Frassat, Rzym 1984 ]

Leave a comment